Znajomość produktu, znajomość zasad
Czekam na 2 e-mail e od BlendyGo, jeden dotyczy zielonego koktajlu, który kiedyś był w ich ofercie a teraz - nie wiem co z nim się stało. Dowiedziałam się o nim czytając poradnik o detoxie (ten poradnik znajdziecie u mnie w linkach, możecie zakupić). Drugi e-mail dotyczy zapytania o pewne zasady... Rozmawiajac z nimi telefonicznie uzyskałam taką informację odnośnie zakazu podszywania się pod firmę, działania w jej imieniu... Rozmowę zresztą wspominam dobrze. A teraz chciałam jeszcze ich dopytać o kwestie rozpowszechniania ich tresci o przepisach na koktajle.
No bo wiecie... Zmieszam kefir z truskawkami... - i OK, właściwie dziś chyba nikt nie dojdzie tego, kto to wymyślił. Coś napiszę... Czy, np tak jak podają na blogach różne przepisy, choćby na zupę pomidorowa...
Tylko, kiedy ja, np uczęszczałam jeszcze do szkoły i słyszałam , gdy jakiś uczeń/nica czytała wypracowanie - słowo w słowo przepisane z internetu, nawet nie modyfikując tych słów a koniec był taki... co niby - ona uważa na temat zagadnienia, które było opracowane... no to... ja przecież wiedziałam, że nie ona uważa, tylko conajwyzej osoba, od której te prace przepisala.
I oto właśnie mi chodzi... Bo , np nie podam wam autora " mleka migdałowego z jagodami" itp, nie znam go, ale kiedy mam już przed sobą, będę miała przed sobą , np czyjąś książkę, w której są te przepisy... to co wtedy? Bo z jednej str - moze to być reklama, ale czy ktoś mi za nią zapłaci? Z drugiej... no ten kefir z truskawkami... Wielu autorów przecież może umieścić przepis na taki napój w swojej książce... i co z tym zrobić??? Mam nadzieję, że jasno to przedstawiłam. Jak czegoś się dowiem, podzielę się z Wami ta cenna wiedzą . Wy wzamian za tą wiedzę możecie byc ze mną - w szerokim tego słowa znaczeniu... Pozdrawiam!
PS. Reasumując - to ważne - żeby znac produkt, znać zasady! Ale jak możecie zobaczyć, na przykładzie lento... we wcześniejszych moich postach, prawda jest też taka... że czasami... nie chce nam się. Chodzi o to, że może gdybym jakoś bardzo wczytywał się w to, co oni tam piszą... Może nie puscilabym tam ogłoszenia, no albo wiecie - nie puscilabym tam ogłoszenia w takiej formie, w jakiej puściłam... W każdym razie dostałam e-mail z ich portalu, że ogłoszenie nie przeszło. I tym też chciałam się z Wami podzielić, bo uważam za możliwe, iż nie jeden z Was , nawet nie czytając mnie... poszedłby tym samym krokiem... i właśnie tam próbował. W razie czego - piszcie! Może macie swoje doświadczenia, podobne do mojego???
PS. 2. Aha! Nie jestem firma BlendyGo!!! Promuje ich produkt poprzez link partnerski, który od nich otrzymałam. Zainteresowanych odsyłam do LINKOW ;) przede wszystkim: "PRODUKT", ale do pozostałych - też! ;)
Dodaj komentarz