Hmm...
Przydałoby się coś zarobić w blenderze... Ale narazie o tym jakoś nawet nie mam kiedy myslec. Pewnie powtórzyłabym jagódki, gdybym miała je pod ręką. Ale niestety zapasy się poniekąd skończyły. A owoce, niekoniecznie zblendowane raczej codziennie wcinam. Tak czy siak - banany trzeba będzie kupić. Ostatnio nawet pierwszy raz w tym roku widziałam czereśnie. To chyba szybko, zazwyczaj chyba są później. Kiedyś nawet wspinałam się po drzewie aby je zbierać, no ale... napewno nie w maju.
Narazie zdecydowanie ciągnie mnie do zup. Najbardziej do tych z zawartością mięsa, choćby parówki.
Mimo braku mojej aktywności - jeśli chodzi o "moja pracę w blendygo" - zachęcam Was do kupna blendera, do którego link znajdziecie w moich linkach - produkt - produkt.
Możliwe, że pomyślę dopiero coś w przyszłym tygodniu, bo ten, który się zbliża też raczej będzie dla mnie zajęty. No chyba, że końcówka...
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz